Po dwóch latach przerwy pojechaliśmy na narty do Austrii - w tym roku do Flachau.
Pogoda była super: dwa dni pochmurne, z umiarkowanymi opadami śniegu, a pozostałe cztery słoneczne z niewielkim mrozem.
Do Austrii jeździmy na narty prawie 20 lat, ale nie pamiętamy ośrodka z tak szerokimi trasami narciarskimi - w zasadzie wszystkie miały szerokość autostrady. Ośrodek to połączone wyciągami pięć dolin, a w każdej pełnowymiarowy ośrodek narciarski. Na sezon 2021/2022 otwarto dwa nowe wyciągi, dzięki czemu mogliśmy odwiedzić pięć dolin, a nie trzy. Pewnie jeszcze kiedyś odwiedzimy ten ośrodek.
Dwa lata jazdy na rowerze szosowym, w tym zima na trenażerze oraz wizyty na siłowni, dały efekty - żadnych zakwasów po całym dniu zjeżdżania. Pod koniec dnia odczuwałam zmęczenie mięśni, "ból" wskazujący na to, że pracują - podobny to tego odczuwanego podczas jazdy na rowerze. I tylko tyle. Nawet dwukrotny zjazd trasą Hermana Maiera, na której odbywają się zawody mistrzostw świata z narciarstwie alpejskim, nie zmienił tego. A w poprzednich sezonach wieczorami i rano odczuwałam duże zakwasy, momentami z trudem wstawałam z krzesła. To jeszcze bardziej motywuje do regularnego ruchu.
W gastchofach na stoku degustowaliśmy nowe dla nas potrawy oraz te ulubione, które są "must be" na takim wyjeździe. Na pierwsze miejscu była potrawa o nazwie Kaisenschmaren, co Wikipedia definiuje jako omlet cesarski. Do tego konfitura ze śliwek. Apferstrudel stracił swoją pierwszą pozycję.
Warunki w apartamencie dobre, typowe dla Austrii. Auto w zasadzie cały tydzień stało pod apartamentem, bo w ramach skipassu skibusy i inne środki komunikacji publicznej mieliśmy za darmo.
Nowe były restrykcje COVIDowe, które oznaczały dla nas konieczność okazywania paszportu COVIDowego potwierdzającego przyjęcie 3 dawki szczepienia i obowiązek noszenia maseczek FPP2 na wyciągach i w zamkniętych pomieszczeniach. Noszenie maseczek FPP2 było bardzo pilnowane przez pracowników wyciągów - zwracano uwagę każdemu, kto ich nie miał. W restauracjach też kilka razy sprawdzali nam Covid-pass.
Wczoraj i dziś pralka i suszarka poszły w ruch. Poza tym powoli wracamy do codziennej rutyny. Najbliższe dni w pracy to nadrabianie tego co poczekało na mój powrót w urlopu.
W nadchodzącym tygodniu będę likwidować dekoracje świąteczne i choinkę, bo już mi przeszkadzają. Mam już takie poczucie, że okres świąteczny definitywnie się skończył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz