piątek, 22 maja 2015

22 maja 2015 piatek

Wczoraj udany dzień: rano spotkanie biznesowe w kameralnym gronie i miłym otoczeniu. Miało być o biznesie, a było o Sokratesie,  człowieku Renesansu. Mój Boże - czułam, że neurony zaczynają szybciej krążyć w moim mózgu.  Potem praca w biurze - też byłam zadowolona z tego, co zrobiłam. Musiałam się odizolować od zespołu, żeby spokojnie popracować. Wiem, że pytania kierowane do mnie wynikają z tego, że jestem ich Szefową, ale przy moim obecnym stanie bardzo mnie to irytuje. Doszłam tez do wniosku, że jednak rutyna w mojej pracy występuję, mimo tego, że co tydzień pracujemy dla kolejnego klienta. Jednak powtarzalność istnieje i nie stanowi ona dla mnie wyzwania. A mimo tego potrafię się irytować tą częścią pracy. A przecież to jak mycie zębów - automatyczne czynności, powtarzalne.
Nadal nie odebrałam nowej maty do jogi. Zrobię to w przyszłym tygodniu.
Dziś pracuje w domu i odbieram tylko ważne telefony. Pracuję intensywnie.
Wieczorem koncert w naszej ulubionej sali koncertowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

9 września 2025 dzień 3 ze 108

Od początku września obserwuje z zachwytem w drodze do pracy niesamowity kolor światła jakie daje słońce. Do tego chmury/mgły. W takich ch...