Wczoraj udany dzień: rano spotkanie biznesowe w kameralnym gronie i miłym otoczeniu. Miało być o biznesie, a było o Sokratesie, człowieku Renesansu. Mój Boże - czułam, że neurony zaczynają szybciej krążyć w moim mózgu. Potem praca w biurze - też byłam zadowolona z tego, co zrobiłam. Musiałam się odizolować od zespołu, żeby spokojnie popracować. Wiem, że pytania kierowane do mnie wynikają z tego, że jestem ich Szefową, ale przy moim obecnym stanie bardzo mnie to irytuje. Doszłam tez do wniosku, że jednak rutyna w mojej pracy występuję, mimo tego, że co tydzień pracujemy dla kolejnego klienta. Jednak powtarzalność istnieje i nie stanowi ona dla mnie wyzwania. A mimo tego potrafię się irytować tą częścią pracy. A przecież to jak mycie zębów - automatyczne czynności, powtarzalne.
Nadal nie odebrałam nowej maty do jogi. Zrobię to w przyszłym tygodniu.
Dziś pracuje w domu i odbieram tylko ważne telefony. Pracuję intensywnie.
Wieczorem koncert w naszej ulubionej sali koncertowej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
9 września 2025 dzień 3 ze 108
Od początku września obserwuje z zachwytem w drodze do pracy niesamowity kolor światła jakie daje słońce. Do tego chmury/mgły. W takich ch...
-
Czas płynie bardzo szybko, zdarzenia ulatują, nie zapisują się w pamięci. Kolejne podejście do pisania, aby pozostało ku pamięci. Weekend s...
-
Zaczynam challenge: przez najbliższe 108 dni codziennie będę robić 1 wpis. W piątek zaczęliśmy remont salonu - pewnie przez następne 2-3...
-
Powoli popycham do przodu sprawy zawodowe. Nie do końca zgodnie z planem z poniedziałku, ale tak to już w życiu jest - każdy dzień przynosi ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz