O 8:15
dostałam SMS od Męża, że wyjeżdża do domu. Myślałam, że ok. godz.9 się ogarnie
po imprezie z kolegami z technikum. No to też wyszłam z łóżka i zaczęłam ranek.
Dałam
radę pozmywać naczynia:-) i Mąż już był. Kawa, małe śniadanie i pojechaliśmy do
centrum handlowego po przesyłkę z paczkomatu i na zakupu odzieżowe Męża. Ale to
był tylko pretekst - ruszyliśmy się z
domu, bo ja chciałam się przejechać ( póki co jako pasażer) naszym nowym
samochodem. Wypad udany: Mąż uzupełnił garderobę, ja upatrzyłam sobie kurtkę na
zimę – tylko nie było mojego rozmiaru więc zamówiłam w sklepie internetowym z
dostawą do sklepu w centrum handlowym. Kurtka wg mnie trochę za droga, ale w innych sklepach nie
było nic ładnego, co miałoby jakiś wygląd. Zobaczymy, czy kurtka
posłuży mi dłużej niż dwie zimy.
Resztę dnia spędziliśmy w domu. Wieczorem
nadrabialiśmy zaległości w klasyce kina - oglądaliśmy film z 1982 r. „Łowca androidów”.
Bardzo mroczny film - cały czas jest
ciemno. Teraz w kinach jest druga część tej historii. Może się wybierzemy, chociaż film trwa podobno 3 godziny więc nie wiem jak moja noga wytrzyma
tyle czasu w jednej pozycji.
Mąż
powiedział swojej mamie, że nie przyjdzie(my) na jej kawę urodzinową, bo nie
chce(my) się spotkać z siostrą. W okazji urodzin zaprosimy ją na kawę i
ciasto do restauracji. Teściowa próbowała Męża przekonać do zmiany zdania.
Potem się przyznała, że jej przyjaciel Pan A. też już jej powiedział to samo co
my mówimy i mówiliśmy od co najmniej 7 lat: powinna bardziej zająć się swoim życiem,
a mniej wspieraniem Szwagierki, które polega na byciu na każde jej żądanie. I
powiedział jej to po 2 miesiącach znajomości. Mąż tylko powiedział Teściowej,
żeby się zastanowiła, co jej teraz daje szczęście i radość i nie pozwoliła,
żeby Szwagierka rządziła jej życiem, bo pewnego dnia Szwagierka wypomni jej
Pana A.
Zostawiliśmy
u Teściowej dynię dla chrześnicy na halloween, ale nie wzięła - tamta
strona nie chce relacji z nami, a obydwoje jesteśmy chrzestnymi. Poczekamy
- czas i życie pisze różne scenariusze.
Mają prawo być obrażeni tak jak my, ale Mąż oczekuje inicjatywy ze strony
siostry, bo to ona zaczęła całą awanturę. No i potrzebna jest szczera rozmowa.
Tylko nie wiem, czy to jest możliwe z tamtej strony. Chyba powoli
zaczynam się oswajać z sytuacją, że na spotkania rodzinne nie będę zapraszać Szwagierki
z rodziną jeśli nic się nie zmieni.
Niedziela
zupełnie spokojnie - na kanapie i przy
desce do prasowania.
Te relacje rodzinne ... Wiem coś o tym , bo od zawsze mam problemy z moją matką . Czasem inaczej się nie da jak tylko ograniczyć kontakty. Miłego wieczoru
OdpowiedzUsuń