wtorek, 7 marca 2017

07.03.2017 wtorek


Przez ostatnie dni nie było okazji, żeby napisać kilka słów. W czwartek (2.03) byłam w Stolicy na szkoleniu. To był 3 z cyklu 4 szkoleń -  jak do tej pory to była najsłabsza część. Tym razem jechałam 1 klasą w pendolino ze względu na moją kontuzjowaną nogę. Bilet jest istotnie droższy niż w 2 klasie – głownie z powodu serwowanych posiłków: rano mogłam zjeść śniadanie, a popołudniu małą przekąskę. Do tego ciepły i zimny napój. Przynajmniej nie musiałam chodzić do Warsu.

W weekend zaczęliśmy prace w ogrodzie: przycięliśmy jabłoń, posprzątali lampki na choinkach i suche rośliny. A pod suchymi częściami już rosną młode, zielone roślinki. Niezaprzeczalnie wiosna już przyszła, tylko jeszcze jej nie widać. Mój samochód doczekał się kąpieli po zimie – nie był myty przez całą zimę. W sobotę była 5 rocznica śmierci Taty więc odwiedziliśmy cmentarz, a potem Mamę. Przy okazji na chwile wpadliśmy do teściowej.

Poniedziałek jak zwykle w pracy. Po południu wizyta u ortopedy: mogę już nie chodzić w ortezie; termin operacji mam sobie zarezerwować, ale ostateczną decyzje podejmiemy za ok. 6 mcy. Mogę jeździć na rowerze, chodzić na basen -  tylko nie mogę pływać żabką, a to najlepiej mi wychodzi.

Wizyta u Pani Coach częściowo wyprostowała mi spojrzenie na pewne sprawy, ale i tak jestem lekko podminowana.

Po południu wizyta w castoramie: kupiła nasiona do wysiania z maju, ziemie do kwiatów doniczkowych – czas na wymianę ziemi w doniczkach. Planuje tez zasiać astry na rozsady. Do tej pory siałam je bezpośrednio do ziemi, ale bez skutku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

9 września 2025 dzień 3 ze 108

Od początku września obserwuje z zachwytem w drodze do pracy niesamowity kolor światła jakie daje słońce. Do tego chmury/mgły. W takich ch...