Do końca roku zostało 66 dni. Może dam radę je opisywać codziennie?
Tradycyjnie odwiedziliśmy grób mojego taty, a potem teścia i dziadków męża. Byliśmy też na kawie u mojej mamy ( przed wizytą na grobie mojego taty) i na kawie u teściowej po wizycie na grobie teścia i dziadków. Poza nami był też pan A. i szwagierka z mężem i córką. Dziś styl rozmowy ze strony szwagra szybko zmęczył mojego męża i tłumacząc się jego przeziębieniem opuściliśmy to towarzystwo bardzo szybko. Szwagier ma styl rozmowy, w którym można się poczuć głupszym od szwagra - szwagier sprawia wrażenie, że zna wszystkie prawdy objawione. I do tego mówi bardzo głośno. Ja rzadko się odzywam na tych spotkaniach, bo nie lubię się przekrzykiwać. To nie jest mój styl rozmowy i tyle.
Pogoda kolejny rok z rzędu była słoneczna i było w miarę ciepło jak na ten okres. Pora się przyzwyczaić.
W przyszłym roku zmienimy trochę rozkład jazdy w pierwszej części dnia. Do tej pory najpierw odwiedzaliśmy moją mamę, potem wszyscy szliśmy na grób taty. Potem my jechaliśmy do teściowej, a siostra z mamą zostawały. Ale zawsze mamy spinskę czasową i trochę to nas zmęczyło. W przyszłym toku zaczniemy od odwiedzin na cmentarzu, a potem pójdziemy do mojej mamy. To pewnie będzie pora obiadowa, ale będziemy mieć spokojny czas, żeby razem pobyć. A obiad ogarniemy z siostrą i go przywieziemy do mamy do odgrzania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz